Serdecznie witamy na stronie I Liceum Ogólnokształcącego im. Bohaterów Porytowego Wzgórza w Janowie Lubelskim! Pamięć o tragicznym losie mieszkańców i ludziach, którym przyszło tu walczyć i ginąć jest wpisana w misję I Liceum Ogólnokształcącego im. Bohaterów Porytowego Wzgórza. Imię to wiąże się z największym na ziemiach polskich bojem partyzanckim z okresu II wojny światowej...

Ziemia Janowska - tereny dawnej Ordynacji Zamojskiej leżące na pograniczu zaboru rosyjskiego i austriackiego noszą wiele śladów historii. Nieliczne ślady po I wojnie światowej i wszechobecne po II wiążą się ściśle z naszą szkołą. W czasie pierwszej - powstała, w czasie drugiej - musiała przejść do tajnego nauczania, a budynek szkoły stał się "siedzibą" wojska.

 

 

Ze względu na szczególne położenie tych terenów i duży kompleks leśny, stały się one terenem intensywnej działalności konspiracyjnej i partyzanckiej. Działały tu od początku wojny oddziały o różnych korzeniach ideowych: AK-owskie, NSZ-owskie, Bataliony Chłopskie w okolicznych wsiach. W 1943 r. we wsi Biała powstała pierwsza placówka lewicowej GL (późniejszej AL). Liczne akcje przeprowadzane przez podziemie zmusiły Niemców do przeniesienia w 1942 r. powiatu z Janowa do Kraśnika.

Sytuacja radykalnie zmieniła się wiosną w 1944 r. Zbliżał się front i Rosjanie rozbudowywali na jego bezpośrednim zapleczu swoje oddziały (zrzuty partyzantów radzieckich, broni, polskiej partyzantki komunistycznej). Działania partyzantów wiązały siły niemieckie, niszczyły sprzęt, siały zamieszanie, przerywały transporty kolejowe na front wschodni. Duża koncentracja oddziałów, których bazę stanowiły rozległe lasy janowskie, lipskie i biłgorajskie, musiała wywołać reakcję ze strony Niemców. Dowództwo hitlerowskie opracowało plan okrążenia i zniszczenia partyzantów pod kryptonimem "Sturmwind I".

Do przeprowadzenia akcji wyznaczono 2 dywizje rezerwowe: 154 (gen. F. Altricher), 174 (gen. F. Eberhard), 213 dywizję ochrony (gen. Goeschen). Oprócz tego samoloty bombowe i rozpoznawcze, pododdziały Wermachtu, policji, transportowe, łączności, zaopatrzenia, sanitarno-medyczne. Łącznie wg różnych szacunków od 25 do 30 tysięcy żołnierzy. Dywizjonom podporządkowane zostały również znajdujące się w ich rejonach operacyjnych posterunki policji, żandarmerii, służba leśna i kolejowa.

Zakładanym rezultatem operacji Sturmwind, obok likwidacji partyzantów i pacyfikacji objętego nią terenu, miało być zastraszenie społeczeństwa polskiego i demonstracja sił okupanta.

9 czerwca 1944 r. sztab dowodzącego akcją gen. Hoenicke przeniesiono do Sandomierza i wieczorem operacja weszła w fazę bezpośredniej realizacji. O niemieckich planach i ruchach wojsk donosił zarówno AL-owski, jak i AK-owski wywiad.

W okrążeniu znalazły się oddziały:

  • AL.-owskie (część I Brygady im. Ziemi Lubelskiej Ignacego Borkowskiego, Brygada im. Wandy Wasilewskiej Stanisława Szelesta);
  • mieszane (oddziały M. Kunickiego i Leona Kosmana);
  • radzieckie (N. Prokopiuka, W. Karasiowa, I. Jakowlewa, M. Nadielina, S. Sankowa, W. Czepigi, W. Pielicha, A. Zajczenki);
  • oddział NOW-AK "Ojca Jana" dowodzony przez "Konara" (Bolesław Usow).oddział NOW-AK "Ojca Jana" dowodzony przez "Konara" (Bolesław Usow).

Łącznie ok. 3000 partyzantów - i być może - ukrywający się w lesie i zdolni do walki mieszkańcy okolicznych wsi.

Mimo wielu konfliktów, do jakich dochodziło wcześniej między partyzantką polską a komunistyczną, nawiązywano wymianę (np. przewodnicy AK-owcy za radziecką broń). Kontakty te zaowocowały współpracą podczas bitwy na Porytowym Wzgórzu.

 

 

Dowódcy zdecydowali się podjąć walkę w sprzyjającym terenie (pofałdowany, porośnięty starodrzewem, rzeczka Branew pozwalająca na zaopatrzenie w wodę). Koncentracja oddziałów zakończyła się 13 czerwca. Na czele zgrupowania stanął Nikołaj Prokopiuk. W urządzonej pod Szklarnią zasadzce na niemiecką kolumnę samochodową, w ręce partyzantów dostał się oficer niemiecki i ważne dokumenty operacyjne. Jeniec udzielił informacji dotyczących sił zaangażowanych w operację. W dokumentach znajdowała się również mapa topograficzna z zaznaczonymi jednostkami niemieckimi i kierunkami ich natarcia. Informacje o kolorach rakiet i białych płachtach, które niemiecka piechota miała wyłożyć przed sobą w razie pojawienia się własnych samolotów, została wykorzystana przez partyzantów w czasie bitwy dla zmylenia niemieckich pilotów.

Całą noc z 13 na 14 czerwca trwały intensywne przygotowania do walki; zajmowanie pozycji, patrole, przygotowanie stanowisk ogniowych. W godzinach rannych 14 czerwca rozpoczął się całodniowy bój. Jego początek S. Puchalski z oddziału "Konara" tak wspomina: "Wstawał pogodny, skąpany w płomieniach słońca dzień [...]. Na przekór naturze rozpoczął się potężnym hukiem eksplodujących w lesie pocisków artyleryjskich, wybuchem granatów, które echo starego lasu potęguje i zlewa w jeden potężny grzmot. Po zakończeniu przygotowania artyleryjskiego do ataku przeszła piechota niemiecka. Ponawiane i odpierane ataki, uzupełnione między 10.00 a 11.00 atakiem samolotów bombowych Ju-87, trwały z krótkimi przerwami do ok. godziny 22.00. W. Bowik wspomina: "Na pierwszej linii frontu wciąż ważyły się losy: żyć albo nie żyć. Szczególnie dzielnie spisywały się sanitariuszki niosące w każdej chwili rannym pomoc na pierwszej linii walki i zaopatrując partyzantów w amunicję już załadowanymi magazynkami. Stałe kursowanie sanitariuszek po linii frontu, pod kulami, ogromnie podtrzymywało na duchu walczących chłopców".

Mimo utrzymania pozycji zgrupowanie było, jak pisze N. Prokopiuk: "[...] u granic sił, dawał się już odczuć brak amunicji" Po naradzie zdecydowano o przebiciu się przez pierścień okrążenia - jeszcze tej samej nocy z taborem i rannymi. Wydzielono grupę szturmową i szykiem bojowym udano się w kierunku wsi Kiszki. Między 22.30 a 24.00 wycofano oddziały z pozycji i uformowano kolumnę. Po północy kolumna oddziałów ruszyła, opuszczając Wzgórza Porytowe. Przewodnikami byli znający teren partyzanci "Konara". Jeden z nich, A. Nowosad, tak zapamiętał przygotowania: "Do skrytego i cichego podejścia przez linie niemieckie wszyscy przygotowywaliśmy się starannie, pomimo straszliwego zmęczenia. Kto z nas miał błyszczące sprzączki lub inne metalowe przedmioty - osłaniał je [...]. Tak samo zabezpieczono uprząż u koni. Natomiast w wozach konnych nasmarowano osie kół smarem, owinięto obręcze kół szmatami. [...] Koniom podkutym owinięto szmatami podkowy wraz z kopytami. Niecierpliwe konie, mogące zdradzić się rżeniem, przesunięto na koniec kolumny". Marsz odbywał się w ciężkich warunkach, ale zgrupowanie, wykorzystując wcześniej rozpoznaną lukę w pierścieniu okrążenia, opuściło rejon pola bitwy. Dotarło do odległych o około 5 km wiosek Kiszki i Ujście. Skryte wyjście z okrążenia pozwoliło uniknąć dalszych strat w ludziach, umożliwiło odpoczynek, uporządkowanie oddziałów.

U Niemców wywołało to dezorientację. 15 czerwca dywizje niemieckie rozpoczęły atak w rejonie bitwy, napotykając na nikły opór kilkudziesięciu partyzantów z oddziałów CzepigiWasilenki.

Oddziały radzieckie i AL-owskie przebiły się w walkach do Puszczy Solskiej i walczyły z Niemcami w ramach akcji "Sturmwind II". Oddział "Konara" ukrył się na niewielkiej wysepce "Kruć" wśród bagien.

Wyjście z okrążenia i udany przemarsz do Puszczy Solskiej, podobnie jak bitwa nad Branwią, były dużym sukcesem partyzantów. Mimo niekorzystnego stosunku sił (1:10), zgrupowanie zachowało zwartość i gotowość bojową.

Według różnych danych poległo ok. 100 partyzantów, 70-200 zostało rannych. Późniejsze walki przyniosły dalsze straty w ludziach, również wśród ludności cywilnej. Straty niemieckie to ok. 2000 zabitych i rannych.

Hitlerowcy spalili między innymi wsie: Kiszki, Ujście, Szewce. Zniszczyli Flisy, zbombardowali Szklarnię. Mieszkańców rozstrzeliwano.

 

 

Poległych w bitwie partyzantów przeniesiono w 1958 r. na wspólny cmentarz. W 24 zbiorowych mogiłach pochowano ok. 180 partyzantów. Pierwszy pomnik (czarny obelisk) przeniesiono w głąb lasu. Obecny został odsłonięty 16 czerwca 1974 r.. Zaprojektowany przez prof. Bronisława Chromego z Krakowa symbolizuje spieszących się do boju partyzantów w ogniu rozrywającego się pocisku. Jest wykonany z brązu i ma 3,5 m. wysokości.

 

 

Nie dla wszystkich uczestników bitwy wojna zakończyła się w 1945 r.. Partyzanci z oddziału "Ojca Jana" zostali zmuszeni (jak wielu żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego) do wejścia ponownie w konspirację. Nowa komunistyczna władza pod dyktando NKWD dokonywała aresztowań, mordów, wywózek na Syberię. Uczestnik bitwy - Stanisław Puchalski (pseudonim "Kozak"), aresztowany w listopadzie 1945 r., był brutalnie przesłuchiwany w więzieniu i wywieziony do łagru Borowicze w obwodzie nowogrodzkim. Wielu więźniów zmarło po drodze, inni umierali od ciężkich warunków morderczej pracy i głodu. "Kozak" pisze, że zmarłych chowano nago i bez identyfikatorów, wrzucając do wspólnych dołów. Nieliczni wrócili i byli w PRL-u ludźmi drugiej kategorii. Nikt ich nie zapraszał na uroczystości rocznicowe. W publikacjach dotyczących bitwy na Porytowym Wzgórzu nie wolno było wspominać o ich walce. "Konar"(Bolesław Usow) kilkakrotnie aresztowany, wybroniony przez dowódców radzieckich (popadli przez to w niełaskę), zginął najechany w lesie przez wojskową ciężarówkę. Tragicznych przeżyć, lat ukrywania się, nic nie wymaże z ich pamięci. Żyją już tylko nieliczni. W 1991 r. w wolnej Polsce społeczeństwo naszej janowskiej ziemi zamknęło symbolicznie ten smutny rozdział historii. Obok pomnika ustawiono krzyż i kamień, na którym wyryte są słowa: "Krzyż, który pojednał ziemię z niebem, niech pojedna ludzi, którzy 14 VI 1944 r. na Porytowym Wzgórzu za sprawiedliwą bili się rzecz".

 

Czerwiec 2004 - Porytowe Wzgórze. Pierwszy z lewej Waldemar Górski "Walny", czwarta - Zofia Mizgalska "Słoneczko" i piąty - Bolesław Mendrala "Bolesław" - partyzanci oddziału NOW-AK "Ojca Jana"-"Konara"

 

Nasza szkoła próbuje godnie podtrzymywać to trudne dziedzictwo. Pogłębiamy wiedzę o okolicznościach bitwy, o losach ludzi biorących w niej udział. Bierzemy udział w konkursach wiedzy o Polsce Walczącej, organizujemy rajdy na Porytowe Wzgórze, wieczornice poświęcone tym wydarzeniom. Szczególnym wydarzeniem w życiu szkoły są spotkania z ludźmi, którzy walcząc o wolność i niepodległość Ojczyzny narażali swoje życie.

Opracowała

Maria Krzosek